Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana – Kraków-Łagiewniki – 19.11.2016 r.

KRÓLUJ NAM CHRYSTE

W 1925 r. papież Pius XI ustanowił dla Kościoła święto Chrystusa Króla, czyniąc je jednocześnie patronalnym świętem Akcji Katolickiej. Od jej reaktywowania w Polsce przez episkopat dekretem z 1995 r. wszyscy członkowie stowarzyszenia z naszej archidiecezji w przeddzień uroczystości przybywają do katedry przemyskiej, by ten dzień przeżyć ze swoim arcypasterzem. Chcemy poznać jego oczekiwania wobec Akcji Katolickiej, aby móc potem w jedności z całym Kościołem realizować  program duszpasterski.
Mijający rok był pod tym względem odmienny i wyjątkowy. Gromadziła nas licznie nie katedra przemyska, ale sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Od wielu miesięcy wiadomo było, że 19 listopada br. będzie wielkim dniem dla każdego wierzącego, bo na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia właśnie w Łagiewnikach dokonamy Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana. Ten akt wiary, zawierzenia ściśle wiąże się z zamknięciem obchodów Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski.

Próbowaliśmy, z różnym skutkiem, zachęcić do wspólnego wyjazdu parafian, ostatecznie z całego archiprezbiteratu krośnieńskiego wyruszyło dziesięć autokarów, mniejszych lub większych i nie zawsze z pełnym stanem, ale i tak tworzyliśmy niemałą grupę uczestników. Kto pozostał w domu i obejrzał tylko transmisję z uroczystości, pewnie trochę żałował, że nie znajduje się wśród tłumu wiernych, którzy nieraz z wielkim poświęceniem dotarli tam z odległych stron Polski, wielu nawet z zagranicy. Sanktuarium było dosłownie oblężone, a ciągle przybywały następne grupy ludzi. Nie było ważne, że chwilami siąpił deszcz, staliśmy wszyscy na podmokłych błoniach, które stopniowo zamieniały się w prawdziwie błotnisty teren. Klękając podkładaliśmy pod kolana kawałki papieru czy reklamówki, a sztuką było je ułożyć drugi raz tak, żeby nie umazać się błotem. W tym dniu takie niedogodności nie miały znaczenia.

Klękaliśmy przecież przed krzyżem naszego Zbawiciela, klękaliśmy by adorować Chrystusa upadającego pod jego ciężarem. Adorowaliśmy krzyż, znak hańby, na którym On, Król Wszechświata został wywyższony. W takim duchu przeżywaliśmy prowadzone przez Prymasa Polski abpa Wojciecha Polaka nabożeństwo „Jezus króluje z Krzyża”, później Koronkę do Bożego Miłosierdzia i inne modlitwy, które obok konferencji bpa Romana Pindla, przygotowywały nas do aktu intronizacji. Te refleksje pogłębiała homilia, którą wygłosił bp Andrzej Czaja podczas Mszy św. Bezpośrednio po niej przed Najświętszym Sakramentem poddaliśmy pod panowanie Jezusa jako Pana i Króla całe nasze życie. Dziesiątki tysięcy ludzi, na kolanach, powtarzając za arcybiskupem Gądeckim słowa aktu, w głębokim pragnieniu wywyższenia Jezusa w życiu osobistym, zawierzały pod Jego panowanie także rodziny, środowiska pracy i całą ojczyznę.

Pomimo trwających kilka godzin uroczystości, po ich zakończeniu wśród uczestników nie wyczuwało się pośpiechu. Plac pustoszał powoli, zmierzając do autokaru mijaliśmy grupki ludzi, którzy wciąż pozostawali na miejscu modlitwy. Poczucie uczestniczenia w ważnym i podniosłym wydarzeniu, nie przynaglało do jego opuszczenia.